czwartek, 11 lipca 2013

Poltora dnia w Rangunie


Malo brakowalo a bysmy nigdzie nie polecieli!
Bilety na busik na lotnisko DMK na 0400 kupilismy dwa dni wczesniej, wiec bylismy spokojni o transport na lotnisko w dniu wylotu.
W srodku nocy, po 2,5h snu wstajemy i cichcem opuszczamy nasz GH. Do miejsca zbiorki mamy 20m. Jestesmy zgodnie z umowa o 0345. gdy mija 0400 zaczynamy sie nerwowo rozgladac bo busika nie ma... 0405 nadal nie ma, 0410 wciaz nie ma, shit!
Na szczescie Dasia ogarnia lacznosc telefoniczna z walascicielem agencji turystycznej i po kolejnych nerwowych 15 minutach pojawia sie kobitka ktora nas wsadza do taksowki w ramach naszej oplaty. Ostatecznie docieramy na czas i wszystko dalej przebiega zgodnie z planem, czyli odlatujemy z Bangkoku do Rangunu...
Na miejscu witaja nas ciezkie deszczowe chmury i nieco inny niz dotychczas znany nam swiat, bardziej dziki i zabalaganiony, ale za to bardzo mily i usmiechniety.

 Tak wygladaja ulice Rangunu po 1h ulewie

Po dotarciu do naszego GH i wniesieniu bardzo wygorowanej oplaty za nocleg, odswiezamy sie i ruszamy na miasto. Ponizsze zdjecia to efekt naszych peregrynacji po Rangunie.


Sporo mieszkancow stolicy Birmy chetnie pozuje do zdjec


 ...innych przymuszaja do tego czynniki wyzsze

... a jeszce inni wrecz sami sie dopominaja o sportretowanie

Zapraszam.

Zdjecia z Rangunu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz