piątek, 12 lipca 2013

Najsuchsza miejscowosc w Birmie - Bagan

Po calonocnej podrozy z Rangunu docieramy przed 0500 do Bagan. Oczywiscie pomimo tego ze wybralismy jak najpozniejszy autobus to i tak jestesmy ciemna noca na miejscu co skrzetnie wykorzystuja roznego rodzaju naganiacze i oferenci lokalnego transportu.
Kierowca w pierwszej kolejnosci budzi i wyprowadza lokalesow z autobusu, ktorzy odjezdzaja normalnym transportem w strone swoich domostw. Po tym cwanym zabiegu dopiero budzi nas, czyli nieliczna grupke bialasow tlumaczac ze juz jestesmy na miejscu. Oznacza to ze juz jestesmy na samym poczatku skazani na owych naciagaczy. Gdy czlowiek nieprzytomny i zdezorientowany latwo daje sie namowic na cos z czego by zrezygnowal 2h pozniej, za dnia... No coz po raz pierwszy podczas tej podrozy placimy frycowe i za 2000K jedziemy konna bryczka do naszego GH do ktorego bysmy dotarli na piechote w ciagu, gora 15-20 min.
Gdy docieramy na miejsce swita, i choc to dopiero dochodzi 0600 juz jest upalnie. Tago dnia temperatura wzrosnie jeszcze do ponad 35C!
W oczekiwaniu na nasz pokoj idziemy na wstepne zwiedzanie pobliskiej swiatyni/pagody, widoki sa calkiem zacne ale chcemy sie umyc i cos zjesc wiec po 1h wracamy do GH.


Po drzemce i odpoczynku wypozyczamy rowery i ruszamy na podboj Bagan


jest pieknie i upalnie...


Pod wieczor mocno spaleni sloncem i zmeczenie wracamy w to samo miejsce by podziwac zachod slonca...




A tak prezentuje sie reszta zdejc z Bagan


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz