wtorek, 13 sierpnia 2013

Potrzeby i zmartwienia podroznika

Kazdy kto opuszcza swoje stale miejsce zamieszkania musi zapewnic sobie poza nim pewne minium egzystencji w postaci dachu nad glowa, mozliwosci realizacji potrzeb fizjologicznych, higienicznych czy tak banalnej sprawy jaka jest odpowiedni posilek czy zaspokojenie pragnienia. Oczywiscie podczas podrozowania calkiem swiadomie pozbawiamy sie roznorakich codziennych przyjemnosci, ktore mamy na wycigniecie reki w domu. Rzecz jasna nie po to wybieram sie z plecakiem na drugi koniec swiata by targac wszystko to co uzywam na codzien, dlatego tez umiejetnosc ograniczenia do miniumu tego co znajdzie sie w plecaku jest jak najbardziej na miejscu. Z tego tez powodu podczas dlugiego wyjazdu, tak jak teraz, do krajow Azjatyckich - Birmy i Indonezji, bylo dla mnie oczywiste ze moje potrzeby dnia codziennego bede mogl zaspokoic w ograniczonym zakresie. Sa jednak pewne sprawy ktore niezaleznie od szerokosci geograficznej w jakiej znajdzie sie czlowiek musza byc zapewnione. Latwiej to osiagnac w kraju w ktorym wczesniej juz sie bylo, trudniej gdy jestesmy gdzies po raz pierwszy.
Po latach roznych wyjazdow i podrozy mam swoja subiektywna liste zmartwien i potrzeb podroznika jaka w moim odczuciu dotyczy wiekszosci osob przemieszczajacych sie z plecakiem na plecach. Oto i ona:

Potrzeby:
Fizjologiczne np. mega sra...ka
Nocleg
Transport
Posilki i napitki
Zdrowie i zycie

 i co za tym idzie:

Zmartwienia:
Czy i jaki kibel (WC) znajde gdy zajdzie taka potrzeba (niekiedy extra pilna!!!)?
Czy tam gdzie dotre (tam gdzie zaplanowalem) bedzie wolny pokoj lub miejsce do spania w akceptowalnej cenie?(zakladam ze podrozuje bez robienia rezerwacji, na zywiol)
Czy kupie bilety na transport jaki sobie zaplanowalem? (w odpowiedniej cenie i zaplanowanej godzinie oraz dniu)
Gdzie i za ile zjem/napije sie ze smakiem i bez poczucia ze ktos mnie naciagnal lub doprowadzil do koniecznoci zaspokojenia potrzeby nr 1!
Czy wszedobylskie i zewszad otaczajace mnie insekty i inne stworzenia odychajace tlenem lub obywajace sie bez niego pozwola mi w miare bezbolesnie odbyc zaplanowana podroz? Dodam tu rowniez szalonych kierowcow majacych za nic prawa fizyki o kodeksie drogowym nie wspominajac, lub armatorow urzadzen plywajacych nie wiedziec czemu zwanych przez nich statkami lub promami.

Byc moze jak mi cos jeszcze przyjdzie do glowy to powieksze lub zmodyfikuje powyzsza subiektywna liste.

A co poza tym? Wybralismy sie na 3 dniowy treking z Kalaw nad Jezioro Inle. Codziennie mielismy do pokonania okolo 25km, w niekiedy trudnym i dosc stromym terenie, z licznymi sliskimi i blotnistymi pochylosciami.
Pogoda byla znosna ale zdarzalo sie wedrowac w upalnym sloncu lub zakosztowac przelotnego deszczu. Bylo tez grupowe mycie sie zimna woda z cembrowiny pod golym niebem, wstawanie o 0600 rano, oraz malo wzmacniajace prawie wylacznie wegetarianskie posilki. Nasz przewodnik pare razy sie zgubil, raz sie obrazil, a poza tym chyba nie byl tak naprawde przewodnikiem.
Ogromnym atutem trekingu byly widoki jakie mielismy okazje podziwiac kazdego dnia oraz fantatstyczne towarzystwo osob z ktorymi przyszlo nam wspolnie odbywac ta wedrowke.
Ostatecznie dotarlismy wymeczeni trzeciego dnia po poludniu nad jezioro Inle, gdzie po lichym posilku pomknelismy lodzia przez cale jezioro do Nyaug shwe. Po drodz nie bylo nam dane zobaczyc zbyt wiele, choc udalo sie uchwycic wzrokiem raz czy dwa rybakow polawiajacych i wioslujacych na swych lodziach w tylko dla nich charakterystyczny sposob.

Zdjecia z terkingu na Inle Lake

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz