piątek, 23 sierpnia 2013

W tropikalnym raju - wyspy Togean


Jest pieknie!

Po przekroczeniu rownika, podczas nocnej zeglugi promem z Gorontalo do Wakai, dotarlismy mniej juz imponujacym transportem wodnym na wyspe Malenge Lestari, gdzie jak sie pozniej okazalo, spedzilismy najbardziej leniwe 11 dni naszej podrozy.
Wyspa ta jest osiagalna tylko za pomoca transportu wodnego i to podczas dobrej pogody. Wystarczy ze sie zachmurzy, czy sila wiatru wzrosnie do 2-3B i juz wyspiarskie twarze posepnieja werbalizujac swoj smutek dobitnym "big problem mister, big problem...", na kazde zadane pytanie dotyczace obiecanej wycieczki na rafe czy transport w strone portu promowego.
Nasz tak dlugi pobyt na tej samej wyspie byl spowodowany brakiem swiadomosci, iz konczacy sie Ramadan, niesie ze soba wiele komplikacji natury transportowej. Otoz z dniem konczacym Ramadan zaczyna sie dwu dniowe swieto religijno/panstwowe podczas ktorego wszelkie ruch jakiegokolwiek transportu zamiera. Wazne takze bylo to, ze znalezlismy sie na Malenge Lestari podczas "high season" co sprawilo ze pierwsz noc spedzilismy na podlodze w oczekiwaniu na lepsze zakwaterowanie. Kolejne fale docierajacych turystow spragnionych tropikalnych wrazen takze musialy niekiedy spedzic swoja pierwsza noc na podlodze lub w hamaku u kogos w domku.

Informacje jakie ze soba przywozili niekiedy wzbudzaly nasze niedowierzanie jak np: opowiesc o 75 turystach w 25 osobowym resorcie dzielacych sie jednym posilkiem na 2 osoby a nastepnie glodujace przez caly dzien az do dotarcia zaopatrzenia na wieczor... itp.
Biorac wszystkie te fakty pod uwage, oraz chec spedzenia naszych wakacji w sposob komfortowy i bezstresowy (jak na tropikalne wyspy przystalo) zdecydowalismy sie nie ryzykowac i spedzic 11 dni w jednym resorcie.
Oczywiscie korzystalismy w pelni z urokow tak dlugiego pobytu w jednym miejscu i co kilka dni wraz z innymi podroznikami bralismy udzial w wyciczkach na przepiekne rafy koralowe by podziwiac codowny, nieskonczenie piekny i kolorowy podwodny swiat. Widzielismy, plaszczki, zolwie, rekiny i niezliczone gatunki ryb zamieszkujace dziewicze rafy koralowe po srodku krystalicznie czystego morza...
Niestety sami nie posiadalismy aparatu do zdjec podwodnych wiec tych kilka ujec z rafy i jelly fish lake zostalo nam udostepnione przez osoby przebywajace razem z nami na tych samych wycieczkach.
Zdjecia podwodnego swiata. 

Leniwe opalanie sie, przerywane regularnymi posilkami, urozmacailismy sobie wedrowkami po dzungli,

gdzie widzielismy kraba kokosowego z plecaka (dlaczego z plecaka to juz dluzsza opowiesc po powrocie do domu),
lub odwiedzinami w pobliskiej wiosce ludu Bajo - dawnych wedrownych morskich cyganow, przybylych z terenow obecnie nalezacych do Malezji, gdzie docieralismy z pomoca chybotliwego canoe

Wioskowe dzieci to urodzone przyszle gwiazdy modelingu, domagajace sie fotografowania i kontaktu z przybyszami z innego swiata.

Pomino ze leniwie, czas plyna nieublaganie i nasze 11 trpikalnych dni dobieglo konca. Pierwszym mozliwym promen opuscilismy Lestari Malenge i tym samym wyspy Togeany by za pomoca promu dotrzec do Ampany z ktorej udalismy sie wprost do miejscowosci Tentena gdzie po raz pierwszy w zyciu dosiadlem samodzielnie jednoslada i to w dodatku z pasazerem w postaci Dasi, ale o tym kiedy indziej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz