Czarne makaki, tarsiery czyli wyraki, tarantule, kus kus, tukany, zolwie i piekne motyle to wszystko za jednym zamachem podczas 8h trekingu po rezerwacie Tongoko...
Do Tongoko dotarlismy transportem lokalnym z Manado okolo godziny 1600. Z marszu zalogowalismy sie w Tarsius Homestay w ktorym na dzien dobry dostalismy propozycje nie do odrzucenia udania sie nastepnego dnia lub nocy jak kto woli, na treking po dzungli by poobcowac z dzika przyroda. No coz, propozycje przyjelismy, choc oferta do tanich nie nalezala (200 tys. IDR od osoby) i nie pozostalo nam nic innego jak odpoczac przed czekajaca nas wedrowka, ktora miala sie rozpoczac sniadaniem o 0330, choc nie wiem czy jest to adekwatne okreslenie na tenze posilek o tej porze. Na szczescie bylismy dosc zmeczeni wiec z zasnieciem nie bylo problemu, ale z wstaniem w srodku nocu juz tak.
Nasz grupa liczyla 8 osob plus 3 przewodnikow - pasjonatow swietnie znajacych sie na swojej robocie. W sposob przystepny i zadowalajacy odpowiadali na nasze pytania, a takze sami informowali o wszyskim co bylo istotne podczas wedrowki.
Pierwsza naszym oczom ukazala sie tarantula i to juz po 15 minutach od wejscia do dzungli.
Po 30 minutach marszu dotarlismy do wielkiego dzrzewa gdzie po nocnych lowach spedzaja czas na odpoczynku tarsiery. Zasiedlismy w pelnej ciemnosci na matach z lisci palmowych i w skupieniu oczekiwalismy na powrot wyrakow z polowania do miejsca noclegu. Kazdy nasluchiwal i czekal ale sie nie nudzil bo dzungla z kazda minuta ozywala wraz ze zblizajacym sie dniem. W koncu wraz z charakterystycznym piskiem pojawily sie szybkoskaczace tarsiery.
Kolejne godziny uplywaly nam na wedrowce po dzungli i podgladaniu dzikich zwierzat w ich naturalnym srodowisku. Jedynie zowie byly w specjalnym terrarium poniewaz wymagaja obecnie wsparcia ze strony czlowieka by znow sie moc odrodzic w naturalnym srodowisku, po tym jak sam czlowiek je wytrzebil po prostu je zjadajac.
Najwieksza atrakcje poza wyrakami stanowily dwa stada czarnych makakow ktore pozwalaly sie podgladac niekiedy nawet z odleglosci 1m!
Zmeczeni ale zadowoleni po 8h wedrowania po dzungli wrocilismy do Tarsius Homestay, wzielismy prysznic i po lunchu znow transportem publicznym udalismy sie do Tomochon gdzie zamieszalismy w pieknym Volcano resort.
Niestety nie bylo nam dane zobaczyc najwiekszej trakcji Tomochon w pelnej okazalosci czyli targu osobliwosci ktory jest najatrakcyjniejszy w soboty, bo wlasnie dopiero w sobote wieczorem dotarlismy na miejsce. Udalismy sie tam dopiero w niedziele rano by ujrzec namiastke tego co mozna bylo zobaczyc dnia poprzedeniego.
Poza tym udalismy sie na wulkan i relaksowalismy sie w naszym resorcie przed czekajaca nasz podroza do Gorontalo, z ktorego mielismy zamiar sie przedostas promem na wyspy Togean, nasze upragnione tropikalne wyspy szczesliwe, ale o tym w nastepnym poscie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz