środa, 11 września 2013

Tana Toraja, nie tylko rzeź

Zgodnie z legendą Torajowie dotarli na Sulawesi łodziami z kontynentalnych Chin i osiedlili się na terenach nadbrzeżnych. Niestety nie uszło to uwadze lokalnej ludności, która postanowiła najeźdźców usunąć ze swoich terenów. Rozgorzały walki w wyniku których Torajowie musieli opuścić, wybrzeże i udali się w głąb lądu w góry. Tak z żeglarzy zamienili się w górali... Aby nie zapomnieć swojej żeglarskiej tożsamości budowali swoje domy z bardzo charakterystycznymi dachami w kształcie łodzi. Poza tym kultywowali swoje wierzenia animistyczne oraz w duchy przodków. Pomimo tego, że większość Torajów to chrześcijanie nadal celebrują bardzo wiele ze swoich tradycyjnych wierzeń i zwyczajów które płynnie wpletli w tradycje i zwyczaje kościołów chrześcijańskich. Najbardziej charakterystyczne z nich to obrzędy związane ze śmiercią i pochówkiem zmarłych...


Inna legenda mówi że Torajowie budują swoje domy z charakterystycznymi dachami ponieważ moją niezłego fioła na punkcie bawołów i ich poroży, co miało znaleźć swoje odzwierciedlenie w kształcie jaki nadają dachom swoich tradycyjnych domów. Prawda jak zwykle zapewne leży po środku, choć kto wie, a może Torajowie to zwariowane na punkcie bawołów, pochodzące z Chin plemię żeglarzy, które w wyniku przegranej wojny stało się grupą górali?


W trakcie kilkudniowego pobytu w na ziemiach Torajów mieliśmy okazję zapoznać się nie tylko z opowieściami dotyczącymi samych obrzędów pogrzebowych ale również innych aspektów ich życia. Są to ludzie bardzo dumni ze swej odrębności językowej i etnicznej. I choć większość turystów przybywa do Rantepao głownie by wziąć udział w ceremonii pogrzebowej, to jednak tereny zamieszkane przez Torajów oferują o wiele więcej, tak wiele, że nawet 5 pełnych dni zwiedzania na skuterze to za mało by choćby liznąć lokalnej egzotyki. Wystarczy zboczyć z głównych szlaków turystycznych o 1km by poczuć się jak XVII czy XVIII wieczny odkrywca. Ziemie Torajów pełne są tajemniczych megalitów, jaskiń i grobów, ale także przepięknych i malowniczych tarasów ryżowych, pól uprawnych, czy wąskich szlaków górskich w gęstej dżungli.



A gdy już napatrzymy się na potoki krwi rozbryzgującej się z zarzynanych bawołów i świń, przejedziemy 100 km po Torajańskich bezdrożach, obkupimy się w aromatyczne korzenne przyprawy i suszone na słońcu laski wanilii zawsze możemy się zrelaksować w jednym z kilku mniej lub bardziej ucywilizowanych gorących naturalnych źródeł bijących w górach otaczających Rantepao...


My dodatkowo mieliśmy to szczęście, że ponad połowę czasu pobytu na ziemiach Tona Toraja mogliśmy mieszkać w prywatnym domu Torajow, gdzie wspólnie gotowaliśmy, rozmawialiśmy o ich zwyczajach i podglądaliśmy ich normalne codzienne życie.


Zdjęcia z Tona Toraja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz